Strona główna
Indie Wycieczki
Nepal Wycieczki
Indie Nepal Wycieczki
Tybet Wycieczki
Bhutan Wycieczki
Himalaje Trekking
Wycieczki Grupowe
Wypoczynek / SPA / Ajurwed
Pociągiem Przez Indie
Dzika Natura - Rezerwaty
Kulinarne Smaki
Zwiedzanie Miast
Pielgrzymki Religijne
Pola Golfowe
Przedłużenia Programów
Przeloty do Indii
Przeloty w Indiach i Nepalu
|
Opinie o wycieczkach i wyprawach organizowanych przez Glob Net:
|
|
Szczęśliwi i pełni wrażeń wróciliśmy z październikowej 2014 wyprawy Tybet Nepal Bhutan Sikkim trwającej 22 dni . Wyprawa była świetnie zorganizowana. To nie tylko objazd i tłuczenie kilometrów (fatalnymi przecież drogami) pomiędzy klasztorami, pałacami i warowniami, ale również czas na zadumę i bezpośredni kontakt z przyrodą w czasie trekingów i raftingu wśród ogromu Himalajów.
Z Panią Alą zrealizowaliśmy atrakcyjny, bogaty a momentami pełen adrenaliny program i z tego jesteśmy bardzo zadowoleni. Pani Alu, dzięki Pani nasze marzenia się spełniły. Dziękujemy.
Przejechaliśmy Tybet (pociągiem i samochodami) podziwiając jego kamieniste pustkowia i brunatne góry. Przetuptaliśmy ogromną ilość schodów i komnat Pałacu Potala. Odwiedziliśmy klasztory w których nadal czuje się ducha buddyzmu tybetańskiego i mnisi prowadzą swoje normalne, a dla nas jak bardzo egzotyczne życie. W czasie tych wizyt cały czas towarzyszyła nam mantra Om mani peme hung. Zawędrowaliśmy aż pod ośnieżoną Czomolungme (Mont Everest) i mogliśmy na nią patrzeć
kiedy odbijała czerwone zachodzące słońce, a również kiedy nie chciała się dla nas zapalić o świcie (co jej wybaczyliśmy) i pojechaliśmy dalej na spotkanie z białym ogromem Shishapangmy, który stanął na naszej drodze do Nepalu. Podziwialiśmy również zapalanie się innych ośmiotysięczników: Annapurny z Austrian Camp w czasie trekingu w Nepalu, Kangchenjungi z Tiger Hill (2500m) w Sikkimie oraz pełną krasę himalajskich najwyższych szczytów w czasie cudownego lotu
samolotem z Katmandu do Paro. Czuliśmy niezwykłą energię zgromadzoną wokół stup buddyjskich Nepalu (to dla duszy) i jedliśmy pyszny lunch z widokiem na najgrubszą Stupę Bodhnath (to dla podniebienia). Sprawdziliśmy też temperaturę w Trisuli w czasie raftingu, który dostarczył niebywałych emocji. Byliśmy jednymi z dwóch tysięcy podróżników w roku, którym dane jest zobaczyć Bhutan witający podróżników na lotnisku ciszą jaką już w niewielu miejscach można usłyszeć.
W tym kraju w którym dochód narodowy brutto mierzy się szczęściem obywateli wdrapaliśmy się do klasztoru Taktsang czyli Tygrysie Gniazdo (3000m). Piękno tego miejsca i odczuwalna wręcz jego duchowość pozostanie z nami na zawsze. Rozczarował nas troszkę Darjeeling i zachwyciła Kangchenjunga, której zapalanie oglądaliśmy (jako jedyni z grupy z Panią Alą, pozostali czuli się już zmęczeni) w ostatni poranek z Tiger Hill wśród tłumu Hindusów i turystów głośno witających
budzący się nowy, dla nas ostatni dzień wyprawy. Ubawił nas też błyskawiczny przejazd rikszami przez Delhi przed odlotem samolotu do Europy, na który zaprosiła nas Pani Ala, żeby zaoszczędzić nam nudy oczekiwania na lotnisku.
To bardzo krótka relacja z naszej podróży, ale może choć trochę oddająca zachwyt, który przywieźliśmy do domu i którym chcemy się podzielić.
Zachwyt tym co zobaczyliśmy i przeżyliśmy, przemiłym, sympatycznym towarzystwem Pani Ali, która dyskretnie czuwała na swoją grupą (np. rozdając uczestnikom w odpowiednim czasie leki przeciw chorobie wysokościowej) i starała się o stworzenie miłej, koleżeńskiej atmosfery np. wybierając klimatyczne restauracyjki (gdzie to było możliwe) i serwując na kolacje pyszne dania kuchni regionalnej dla uświetnienia uroczystości grupowych, (a było ich trochę: rocznice ślubu,
urodziny, imieniny) a nawet dodając gratisowy wieczór nepalski w Katmandu i pożegnalną kolację w Delhi.
Podróżując już wiele lat temu po Indiach i Nepalu, a więc mając wyobrażenie co nas czeka i jakieś porównanie, jestem pełna uznania, że udało nam się w całości zrealizować tak ambitny program, a profesjonalnie przygotowana wyprawa odbyła się bez żadnego poślizgu czasowego. Zobaczyliśmy, zwiedziliśmy, posmakowaliśmy i jesteśmy kontenci.
Pani Alu, jeszcze raz dziękujemy
Urszula i Jurek. |
|
Referencje:
Firma GLOB NET zorganizowała na zlecenie firmy Dan-Mark dwa wyjazdy zagraniczne:
w 2008 roku do Nepalu dla 25 osób
w 2009 roku do Indii stan Kerala dla 22 osób
Oba wyjazdy zorganizowane były w pełni profesjonalnie i zgodnie z zawartą wcześniej umową.
Ponieważ współpraca z firmą GLOB NET przebiegała bezproblemowo jesteśmy gotowi zarekomendować powyższą firmę jako solidnego i godnego zaufania partnera biznesowego.
referencje do pogrania w pdf
|
Witam,
Wróciliśmy, jesteśmy BARDZO zadowoleni. Wszystko było zorganizowane perfekcyjnie i profesjonalnie. Byliśmy przygotowani na jakieś niedociągnięcia/ zaskoczenia czy niedomówienia ale absolutnie nic takiego nie miało miejsca - ogólnie wszystko powyżej oczekiwań i bez zastrzeżeń. Jeśli tylko będzie okazja to na pewno każdemu polecę Pani usługi :)
Na pewno jeszcze do Indii wrócimy, następnym razem bardziej na południe. Na razie jeszcze cały czas nie ochłonęliśmy z wrażeń.
Pozdrawiam,
Izabela Dębska |
Pani Alicjo,
Wróciliśmy szczęśliwie z Indii. Wszystko było OK. Jesteśmy bardzo zadowoleni z podróży, obsługi, biura, kierowcy...Wybór Pani biura (od razu czułam to intuicyjnie!) był trafny i z przyjemnością polecimy innym Glob Net i Abyss Tour. Dziękujemy za dobrze przygotowaną wycieczkę i za to, że teraz mamy mnóstwo pięknych wspomnień i zdjęć! Ciekawa trasa, dobre hotele, świetny kierowca,a i pogoda wyjątkowo nam sprzyjała (ani ulewnych deszczy ani nieznośnych upałów !).
Wszystko to sprawiło, że z przyjemnością mówimy teraz DZIĘKUJĘ!
Pozdrawiamy, życząc dużo dobrego.
Lilla Latus
P.S.Dołączam zdjęcie.Ciągle trudno mi uwierzyć, że byłam pod Taj Mahal!
Ze swej strony zapraszam na moją stronę internetową, gdzie jest m.in. trochę zdjęć z moich podróży a i 15 minutowy film o mnie (link: O MNIE) nakręcony przez mojego Marka też pewnie wkrótce będzie wzbogacony o indyjską sekwencję!
http://lilla.latus.webpark.pl/
Pozdrawiam ciepło. Lilla L.
|
|
Bardzo nam się spodobała idea indywidualnego zwiedzania i teraz ciężko się będzie przerzucić na objazdówki zorganizowane. Ale nie w każdym kraju człowiek może pozwolić sobie na taki luksus.
Jeśli Pani przyszli klienci potrzebowali by jakiś rad to proszę śmiało podać mój telefon. Jest to kraj na tyle egzotyczny że warto zasięgnąć opinii, a informacje na różnych forach internetowych ,których się naczytałam są nierzetelne.
pzdrw
Monika P.
|
|
Jeśli chodzi o Delhi to dwa, góra trzy dni wystarczają na zwiedzanie i ewentualnie jakieś zakupy. Hotel nie był zbyt dobry, chyba najgorszy ze wszystkich, ale główną jego wadę trudno chyba wyeliminować bo było po prostu bardzo głośno od ulicy. Można poszukać może innego hotelu, który ma pokoje nie od strony ulicy.
Hotel warto zawsze wziąć w Fort Kochi bo tam są laguny, sieci rybackie, promenada i wszystkie zabytki. Sajadowi udało się w ostatniej chwili zmienić hotel na lepszy właśnie tam (www.fortheritage.com), był bardzo dobry i blisko nabrzeża. Sądzę, że warto tam zostać przynamniej jeden, pełny dzień.
Munnar Chancellor Resorts (www.chancellorresort.com )
Hotel dosyć kiepski (ale znośny, po prostu dużo gorszy od innych podczas całej podróży), ale może być tak, że najlepszy w okolicy bo innych, fajnych nie widzieliśmy. Tu natomiast były dobre zabiegi ajurvedy i to miejsce byśmy polecili jeśli ktoś chce się na nich skupić. Skontaktowałabym się tylko przez hotel (ajurveda jest na jego terenie) i umówiła zabiegi, ustalając jak długo mają trwać bo generalnie jeśli ktoś chce ajurvedę potraktować jako medycynę to musi wziąć
całą serię zabiegów, kilka nie wystarczy. Miejsce do zabiegów nie jest luksusowe, ale mało komercyjne i bardzo dobre. A tak poza tym nie warto tam spędzać więcej czasu bo to co jest najciekawsze czyli widoki plantacji herbaty i przypraw widzi się podczas całej podróży samochodem. Fajne jest tylko muzeum herbaty w Munnar z całą, działąjącą linią produkcyjną.
Jeśli chodzi o punkt wysokościowy to dotarliśmy tam, nie jest to zbyt męczące i są górskie kozice, piękne bardzo ale troszkę oswojone stoją przy drodze.
Safari na łódce nie bardzo jest ciekawe, to półgodzinny przejazd motorówką po jeziorze, drogi i mało atrakcyjny, chyba, że kierowca zawiózł nas nie tam gdzie trzeba. Periyar (Tekkady) Cardamom County (www.cardamomcounty.com )
Bardzie ciekawe miejsce i super hotel ! Warto zostać dłużej niż jeden dzień. Wszystkie wycieczki można załatwić przez hotel. Safari łodzią niezłe, ale lepiej rezerwować wcześniej bilety na mniejsze łódki bo podpływają bliżej brzegu i można zobaczyć zwierzęta (są słonie, jelenie, ptaki, tygrysów oczywiście śladu nawet nie ma ale to było do przewidzenia, jest ich mało i trudno spotkać, a tam jest sporo turystów, którzy hałasują i to odstrasza zwierzęta.). Można tam
pójść na trekking w dzień lub w nocy z przewodnikiem i z obstawą z bronią ! Podobno w dzień spotyka się więcej zwierząt ale my byliśmy w nocy bo nie mieliśmy czasu na ten dzienny wypad i też jest nieĄle, w nocy las jest dość niesamowity. Najlepiej pójść dwa razy i w dzień i w nocy. Można tam też jeĄdzić na słoniach, ale nie zdążyliśmy. Słowem, warto zostać przynajmniej dwa pełne dni.
Kumarakom Waterscape Resorts Świetny hotel, można popłynąć łódką (600 rupii łódka, fajnie jest popłynąć we dwoje nie zabierać towarzystwa chyba, że jest się większą grupą po prostu to wyjdzie taniej od osoby). Nie robić zakupów w sklepie hotelowym, drogo !!! Pokazów tańca nie ma tam w programie.
No i pociąg !!! ODRADZAĆ !!! Nawet pierwsza klasa to dramat, spać i tak nie można bo jedzie się zbyt krótko, a poza tym trzeba pilnować kiedy wysiąść bo obsługa śpi jak zabita!
Nic dodać, Taj Mahal jest obowiązkowy, niczego nie kupować przy mauzoleum tylko w mieście, ale szukać warsztatów w których produkują (alabaster z kamieniami, blaty, puzderka i inne czy wyroby ze skóry) nie w dużych salonach.
Na słonie trzeba wybrać się rano, nawet około 7:00 bo potem są długie kolejki, słoni jest sporo ale turystów też, a wsiadają tylko dwie osoby (cena 550 rupii za słonia). Uważać na przejażdżkę na wielbłądach bo może się odbyć na asfaltowej drodze, nie daliśmy się nabrać na szczęście.
JET LITE można mieć 15 kg bagażu na osobę, trzeba płacić za nadbagaż. Mieliśmy 44 kg i zapłaciliśmy ok. 1.400 rupii.
Napiwki: za wniesienie walizki 10-20 rupii zależy ile ich jest i jak są ciężkie, dawaliśmy 10 rupii za jeden bagaż
- kierowcy, który był z nami cały dzień w Delhi 200 rupii
- kierowcy, który był z nami trzy, cztery dni ok. 600 rupii, generalnie na napiwki wszyscy czekają i jeśli jesteśmy zadowoleni powinno się je dawać, nawet jeśli w hotelu jest napis w recepcji, żeby nie dawać indywidualnie pracownikom tylko wrzucać do pudełka w recepcji, nie robić chyba tego tylko dawać bezpośrednio, bo nie wiadomo kto to potem dostaje a nagradzać warto tych, którzy są dla nas mili.
jeśli chcemy kupić dywan, poprosić Sajada żeby ktoś od niego nas zawiózł do zaprzyjaĄnionego sklepu i najlepiej jeśli ktoś z nich z nami tam po prostu wejdzie, bardzo trudno jest sprawdzić jakość dywanu a to czy jest w 100% z jedwabiu praktycznie jest nie do sprawdzenia więc trzeba być ostrożnym
|
|
Witam,
Wróciłem właśnie z podróży (Indie-Nepal). Było naprawdę wspaniale.
Chcę podziękować Pani, Sajadowi z Indii i Chitra z Nepaluoraz Abyss Tours z Indii i Evergreen z Nepalu za bardzo dobrą organizację całości wyprawy. Byliśmy mile zaskoczeni poziomem usługi, rzetelnością i uprzejmością. Była to moja czwarta wyprawa do Indii a druga do Nepalu i muszę podkreślić, że przy znajomości tamtejszych realiów nie spodziewałem się tak dobrego poziomu usług. Szczególnie pragnę podziękować Sajadowi za zorganizowanie zupełnie gratis (poza umową )
transportu i hotelu w ostatnim dniu podróży, gdy zamiast czekać 8 godzin na lotnisku mogliśmy odpocząć w hotelu. Był to z ich strony doprawdy bardzo miły gest.
Zdecydowaliśmy w przyszłym roku wybrać się większą już grupą (6 osób, bo pora zabrac też nasze żony) na wyprawę do Nepalu i Tybetu. Z przyjemnością skorzystamy z usług Pani biura.
Proszę o przesłanie mi adresu e-mail do Pana na zdjęciu, ponieważ obiecałem mu, że prześlę mu swoją opinię po angielsku.
Pozdrawiam serdecznie,
Cezary R. ABC Wheels |
Witam,
Oczywiście, że byliśmy bardzo zadowoleni. Myślę, że były to wakacje naszego życia. Rajastan robił wrażenie, jednak wybrzeże Kerali jest niesamowite, masa plam, prawdziwa dżungla, prawie w ogóle turystów nie ma spoza Indii. Jedynie plaża od naszego ośrodka oddalona była o 1 h samochodem i nie nadawała się raczej do plażowania - nikt tam po prostu tego nie robił, a w przewodniku wyczytałam, że nie jest to mile widziane przez mieszkańców. Ponoć w kilku miejscowościach na
Kerali (kilka jest takich) są zagospodarowane plaże tylko....
Pozdrawiam
Katarzyna T.- Cz.
|
Witamy Pani Alicjo :))
Z wycieczki do Indii jesteśmy bardzo zadowoleni :))))
Kontrasty kraju i mentalność społeczności indyjskiej zaskakiwały nas tak dalece, że czasem reagowaliśmy irytacją a czasem śmiechem. Przygotowani byliśmy na każdą ewentualność, zabezpieczyliśmy się w środki do odkażania dłoni ale brud panujący w tym kraju przerósł nasze wyobrażenia. Znosiliśmy jednak wszelkie niedogodności dzielnie radziliśmy sobie ze wszystkim. Niemalże w każdym hotelu obsługa uchodząca za znającą język angielski rozbawiała nas do łez...przyjmując
zamówienie potwierdzali z uśmiechem, że wszystko zrozumieli po czym przy realizacji okazywało się że nawet w połowie nie pojęli o co nam chodzi. Podchodziliśmy do tego z humorem np. zjadaliśmy piekielnie pikantne dania zapewnieni wcześniej że są łagodne i przygotowywane na styl europejski. Na szczęście dla naszego synka alergika wzięliśmy walizkę jedzenia.
Kierowcy którzy jeĄdzili z nami zaskakiwali nas umiejętnością poruszania się po ulicach na których panowała zasada:,, kto pierwszy, szybszy ten ma pierwszeństwo" ,klakson i ostre hamowanie to normalny element jazdy wśród innych samochodów a także motorów, ryksz, rowerów, pieszych, krów i kóz pędzonych stadami nawet w centrum Delhi.
Wielokrotnie czuliśmy się jak karta kredytowa po którą każdy chciał sięgnąć. Pomijając tłumy żebrzących i drobnych handlarzy ulicznych swoją przebiegłością w sięganiu do naszego portfela zaskakiwali nas kierowcy i przewodnicy nam przydzieleni, którzy wozili nas w miejsca-sklepy jak się póĄniej okazało należące do firm w których pracowali a oferujące wszelkie produkty za ceny wielokrotnie wyższe niż europejskie. Kupienie zwykłej pamiątki wiązało się czasem z
półgodzinnymi negocjacjami a cena potrafiła stopnieć z 20 euro do 200 rupi. Spośród trzech indyjskich linii lotniczych oferujących nawet niezły standard mile zaskoczył nas Kingfisher od którego jakości serwisu i czystości powinni uczyć się niektórzy europejscy przewoĄnicy. Tak jak wiele rzeczy i ludzi stanowiło dla nas atrakcję tak i my stanowiliśmy atrakcję dla wielu osób które wielokrotnie prosiły o zdjęcia z nami. Największą popularnością cieszył się nasz synek.
Wybierając się w tak daleką podróż zasięgnęliśmy opinii znajomych, którzy poznali już Indie i usłyszeliśmy że jesteśmy szaleni wybierając się w 3-tygodniową podróż z tak małym dzieckiem w tak różny od naszego klimat-wszyscy zgodnie nam odradzali twierdząc że dziecko i do tego alergik pokarmowy nie wytrzyma tak długiego pobytu w tak niedogodnym klimacie.
I po raz kolejny nasz dzielny 5-letni mały mężczyzna nie sprawił kłopotu. Największą atrakcją był dla niego lot samolotem, w którym zapinał pasy i sprawdzał czy nasze są dobrze zapięte. Największą atrakcją był dla niego basen przy hotelu i w każdej wolnej chwili korzystał z niego przepływając kilka długości ku zdziwieniu innych turystów. Kontakt ze zwierzętami był dla niego bardzo interesujący. A po przejażdżce na wielbłądzie samodzielnie prowadził go za uprząż
pilnując czy zwierze jest wystarczająco posłuszne.
Nie lada atrakcją były małpy..pewnego dnia zakupiwszy stos bananów wybraliśmy się za rogatki miasta i tam je karmiliśmy. Pomimo tego że były z małym potomstwem zachowywały się łagodnie, dotykając naszych rąk były niezwykle delikatne a radość naszego dziecka była ogromna.
Dziś z niemałym zadowoleniem możemy powiedzieć, że każda podróż nawet z tak małym dzieckiem jest możliwa. Wystarczy tylko wcześniej odrobić lekcje i prawidłowo się do niej przygotować.
Z gorącymi pozdrowieniami:
Małgosia, Jacek i Andrzejek
|
Na Lakszediwach jest jak w raju szczególnie dla nurków. My byliśmy na Kadmacie i tu jest problem z transportem. Jechaliśmy tam takim pyrczydlem 7 godz. w jedną stronę a 6 w druga, bo była lepsza łódĽ, ale nie żałuję tego wcale. Coś pięknego. Najlepsze nurkowania nasze jak do tej pory. A nurkowaliśmy juz i na Filipinach i w Tajlandii i w Egipcie.
Bożena Kiesio
|
|